Athlea's World - Witaj na mojej stronie 

moya -wywiad



Wywiad z Maire Brennan

Gdańsk-Jelitkowo. 18 sierpnia 2000 r.


To był bardzo sympatyczny wywiad. Z obiecanych 20 minut rozmowa przeciągnęła się do prawie 30. Ale nie mogło być inaczej, skoro już na początku złożyłem Maire życzenia z okazji obchodzonych niedawno urodzin, a podczas wstępu w którym stwierdziłem, że jestem pasjonatem krzyżówek - Maire powiedziała "Naprawdę - ja też lubię rozwiązywać krzyżówki" I tak się zaczęło.

Czy to Pani pierwsza wizyta w Polsce ?


Tak. Ale już teraz śmiało mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba w Sopocie. I bardzo podobają mi się ludzie w tym mieście. Są tacy sympatyczni i radośni. Podczas tras koncertowych odwiedziłam wiele różnorodnych miejsc i mogę też śmiało stwierdzić, że jeżeli w danym mieście spotykam się z niezbyt sympatycznym nastawieniem ze strony ludzi, cała moja wizyta wypada bardzo źle i pozostawia bardzo złe wspomnienia. W przypadku Sopotu jestem przekonana, że tak nie będzie.

A czy miała Pani już wcześniej jakieś wyobrażenie o Polsce ?

Oczywiście śledzę na bieżąco informacje geopolityczne, a zatem wiem też co się dzieje w Polsce. Czytam o problemach w waszym kraju, o drodze ku wolności jaką Polska przechodziła przez ostatnie lata. Jestem tym zainteresowana, albowiem jasne jest, że jednocześnie są to przecież wieści z Europy w której i ja przecież mieszkam. To nie tak jak czytanie wiadomości o Ameryce, która jest na zupełnie innym kontynencie. Oczywiście zawsze pamiętam, że nasz Papież pochodzi z Polski. I teraz cieszę się, że mogę odwiedzić ten kraj. Mój mąż był już kiedyś w Polsce. Jest fotografem i kilka lat temu przyjechał tu w związku z jednym z koncertów. Też bardzo mu się tu podobało.

Na deskach sopockiej Opery Leśnej wykona Pani tylko trzy piosenki. Czemu nie więcej ?

W tym dniu wystąpi wielu wykonawców grających różnorodną muzykę reprezentującą różne kultury. I myślę, że to bardzo dobry pomysł, gdy można się dzięki temu spotkać na jednej scenie. Wymienić doświadczenia, posłuchać brzmień nieznanych instrumentów i egzotycznych głosów. Nidy nie wiadomo czy w przyszłości nie zainspiruje to kogoś do nowych nagrań lub zaowocuje konkretną współpracą. To też jest jakiś cel tego typu przedsięwzięcia. Ja wybrałam do zaśpiewania trzy piosenki - dwie z nich pochodzą z mojego najnowszego albumu "Whisper To The Wild Water", a jedna z repertuaru grupy Clannad z którą przecież głównie słuchacze mnie kojarzą. Nagraliśmy sporo utworów na potrzeby filmu i telewizji. Zdecydowałam się na kompozycję z obrazu "Ostatni Mohikanin". Ta piosenka jest jedną z moich ulubionych. Chciałabym jeszcze w przyszłości powrócić do Polski. Tym razem z serią koncertów prezentujących moje muzyczne dokonania. Muzyka stanowi część mojego życia. Czuję ją. Moje występy to wielokolorowa mozaika uczuć, emocji i zabawy. To doskonałe połączenie dźwięków w harmonijną całość. Znam ludzi, wiem czego oczekują i staram się im to dać w swoich piosenkach. W tym zakresie mogą na mnie polegać.

Kilka kolejnych pytań dotyczyć będzie Pani najnowszego długogrającego dzieła. Zacznijmy od samego tytułu krążka. Proszę mnie ewentualnie wyprowadzić z błędu, ale moim skromnym zdaniem "Whisper To The Wild Water" można interpretować na kilka sposobów. Ten tytuł to pewna forma metafory.

To bardzo trafne spostrzeżenia. Tak właśnie jest.

Tak jak w krzyżówce - pod jedną definicją może kryć się kilka znaczeń. Ja np. odbieram ten tytuł jako pewne odniesienie do Pani wspaniałego głosu?

Doskonała interpretacja. Strzał w dziesiątkę.

Ale można też skojarzyć go ze specyficzną atmosferą jaka emanuje z Pani płyt. Począwszy już od krążka z 1992 r. "Maire" poprzez "Misty Eyed Adventures" i "Perfect Time" proponowane przez Panią klimaty muzyczne mają nietypowy charakter. Podobnie jest przecież z płytami Clannad.

Z albumem "Maire" było tak. To był mój debiutancki solowy album. Chciałam się sprawdzić w nowej roli. W grupie Clannad byłam głównie wokalistką. Tworzeniem tekstów zajmowali się głównie moi bracia. Potem i ja także próbowałam swoich sił w roli autorki słów do piosenek. Chciałam spróbować wielu rzeczy zainspirowana różnymi sygnałami z otoczenia, muzyką która do mnie docierała. To było we mnie i chciałam to uzewnętrznić pod własnym nazwiskiem. Co więcej - jeżeli chodzi o moje dwie pierwsze płyty solowe - wyraźnie słychać na nich wpływ muzyki określanej mianem "World Music". Lubię tego typu klimaty. Lubię obserwować oddziaływanie np. muzyki irlandzkiej na inne style w muzyce. Spróbuję to jeszcze inaczej wyjaśnić. Są płyty Clannad, są płyty sygnowane nazwą Enya i gdzieś tam powstały też moje dwa pierwsze solowe dokonania. Nie miałam na celu nagrania albumów podobnych do osiągnięć wcześniej wymienionych artystów. Chciałam jednak rozwinąć swoje muzyczne doświadczenia, moje zdolności twórcze, moje pisarstwo. Trzecia płyta "Perfect Time" powstała już w okresie w którym wiedziałam dokładnie czego chcę. Miałam obrany konkretny, ważny kierunek do którego zmierzałam. Najnowszy LP zaś odkrywa w pewnym sensie moją wiarę. Wielu ludzi, których spotykam zadaje mi pytanie "czy jestem poganką, czy jestem może druidem". A ja odpowiadam - "Dlaczego macie takie skojarzenia. Dlaczego sądzicie, że celtycka kultura nie ma nic wspólnego z wiarą". Szczególnie, że ta muzyka irlandzka, która powstała wiele lat temu pomagała m.in. właśnie umacniać wiarę. Trzeba zdać sobie sprawę jak ważną rolę odegrała ona w historii. Jaki wpływ miała na Irlandczyków. A przez to można też się przekonać jak ważna była zatem dla nich sfera duchowa. A łatwo to sprawdzić słuchając irlandzkich melancholijnych piosenek. Muzyka była dla nich bardzo ważna bo dorastali wraz z nią, pozwalała im przetrwać i pokonać wszelkie trudności. A ich życie było przecież pełne tragicznych wydarzeń. Mieli jednak silną wolę przetrwania. A pochodziła ona właśnie z wiary i uduchowienia. W chwili obecnej kwestie wiary mają trochę inne zabarwienie. Mając bagaż doświadczeń, narzucone uwarunkowania, wspaniałe świątynie jesteśmy jednak o coś stratni. Utraciliśmy i niedostrzegamy tej czystości chrześcijaństwa. Brakuje nam wiary w nieskażonej postaci, która powinna być dla nas bardzo ważna. Młodzi ludzie mówią często "Przepraszamy, ale nas to nie interesuje, nie chcemy słuchać o religii". Z drugiej strony jednak pomimo tego, że wszędzie - czy to w Ameryce czy w Australii wybuchają strajki, jakieś konflikty, pojawiają się problemy z bezrobociem, to jednak młodzież z całego świata stara się spotykać ze sobą, przebywać w grupie, dzielić się z innymi swoimi uwagami, spostrzeżeniami, doświadczeniami i przemyśleniami. Chcą czuć tę więź z innymi. Potrzebują tego. I to jest właśnie ich wiara. Nie należy się tego obawiać. Z tym jak bardzo lubimy innych jest nierozerwalnie związany fakt, ile uczucia przekazujemy innym, jak wielkim uczuciem kogoś darzymy. Bez względu na to czy mamy na myśli księżną Dianę, Dalaj Lamę czy kogoś innego. To właśnie inni pozwalają nam poznać sens słów dawać, być dobrym, być pokornym i skromnym. I przez to ludzie właśnie zbliżają się do siebie. W mojej muzyce chcę w pewnym sensie spojrzeć na historię Irlandii jak na dzieje wielkich i sławnych osób, którzy odnaleźli w sobie siłę i wykorzystali - to fascynujące - przyrodę jako źródło opisu własnych przeżyć.

Znowu nasuwa mi się porównanie do krzyżówki w której wykorzystuje się opisowy charakter pewnych pojęć.

Dokładnie tak. Pojęcia z fauny i flory wzięte pojawiają się bardzo często w wypowiedziach Irlandczyków. Pozwalają wyrazić ich uczucia i emocje. Tak właśnie jest też w moim przypadku.

To fakt. Dzięki prostym pojęciom bardzo łatwo tworzy się konkretne wypowiedzi proste w odbiorze.

Zgadza się. Przyroda jest cudowna pod tym względem. I wspaniale się z niej czerpie wszelkie porównania i zależności. Łatwo można nadać sens takim słowom jak harmonia, pokój, nadzieja, odwaga i spokój. Muzyka mi to ułatwia i odgrywa bardzo ważną rolę w moim życiu.

Wracając do płyty "Whisper To The Wild Water" - jest na niej piosenka oznaczona numerem sześć o tytule "Peacemaker". W utworze tym możemy usłyszeć pewien bardzo młody głos...

O tak - to Paul - mój synek, mój mały chłopiec występuje w niej w roli recytatora.

Czy ten utwór to pewien rodzaj modlitwy?

Piosenka "Peacemaker" oparta jest na modlitwie Św. Franciszka z Asyżu. Na przesłaniu dotyczącym pokory i walce o spokój wewnętrzny i zewnętrzny. Na świecie w którym żyjemy, szczególnie gdy widzimy tragiczny los dzieci, pojawia się w nas - znam to z własnego doświadczenia - desperacki krzyk o pokój. Zwłaszcza gdy widzę bardzo małe dziecko. Przy tej piosence najpierw nagrywaliśmy głosy uzupełniające i ścieżkę rytmiczną. Ponieważ ja lubię eksperymenty podczas procesu nagrywania w studiu - nigdy nie kończę na jednym rozwiązaniu. Próbuję różnych możliwości, testuję różne warianty, przesłuchuję różne wersje tych samych utworów. Uwielbiam tę formę pracy, ten proces kreowania czegoś nowego. Właśnie podczas nagrywania wspomnianego "Peacemaker" wpadłam na pomysł recytacji, którą wykonałby mój syn. Kiedy zapytałam go czy wejdzie ze mną do studia i wspólnie to nagramy - odpowiedział natychmiast - NIE. Trochę mnie zaskoczył, ale nie próbowałam przeciwstawić się jego woli. Nie stosowałam np. metody obietnic typu "Zrób to, a mama kupi Ci rower górski". Nic z tych rzeczy. To też wynika już z mojego doświadczenia. Podczas pracy w studiu czy to z własnymi muzykami czy z zespołem Clannad czy z inną formacją a także w innych niekoniecznie muzycznych sytuacjach zawsze robiłam wszystko tak jak potrafiłam z własnej woli. To było dla mnie coś oczywistego. Nikt mnie do niczego nie zmuszał, nie groził, nie przekupywał. Ja postąpiłam tak samo w stosunku do Paula i też się to sprawdziło. Minęło trochę czasu i Paul sam przyszedł do mnie ze słowami "Przemyślałem całą sprawę i zmieniłem zdanie. Chcę z tobą mamo to zrobić". I wyszło mu to w studiu doskonale. Minionej nocy kiedy rozmawialiśmy przez telefon zapytał mnie "Gdzie jesteś ... aha, w Polsce, a potem jedziesz do Włoch... aha ... Wiesz mamo - chciałbym z tobą kiedyś wyruszyć w taką koncertową podróż. Jak myślisz - czy mógłbym też z tobą wystąpić na scenie i wspólnie coś zaśpiewać". A ja odpowiedziałam "Czemu nie, jak trochę podrośniesz - może już za kilka lat zrealizujemy wspólnie twoje marzenie". Jedno podkreślam - nigdy nie zrobię nic wbrew woli moich dzieci. Nie wypchnę mego syna siłą na scenę. Ale z drugiej strony nigdy też nie będę go zniechęcać. Ja też dorastałam w rodzinie o ogromnych zainteresowaniach muzycznych. Jestem najstarsza z 9 rodzeństwa. Muzyka cały czas nas otaczała, była gdzieś obok, wciąż mieliśmy z nią do czynienia. Granie i śpiewanie było dla nas takie naturalne.

Czy myśli Pani, że Pani dzieci w przyszłości pójdą w Pani ślady ?

Są bardzo muzykalne. Kochają muzykę i to dokładnie wszystkie jej gatunki. To może być pop albo rock lub dance. Mogą słuchać i Britney Spears i muzyki klasycznej. Myślę, że dobrze gdy dzieci od małego mają kontakt z różnorodną muzyką. To dobrze na nie wpływa. Ale moja wspaniała dwójka lubi też sport i nieźle sobie daje radę. Moja córka w tej chwili np. myśli o karierze weterynarza. Kocha zwierzęta. Ale to wszystko może się przecież w przyszłości jeszcze kilka razy zmienić.

Płytę zamyka kompozycja "Be Thou My Vision". Utwór ten jest związany w pewnym stopniu z Pani dziadkiem - nieprawdaż?

Tak. To jedyna tradycyjna piosenka na albumie. To stary irlandzki hymn. Wszystkie pozostałe utwory to premierowe kompozycje. Mój dziadek przełożył dawno temu na język celtycki tekst tego utworu. Nie było to jednak dokładne tłumaczenie słowo w słowo. Najważniejsze, że idea utworu, jego przesłanie zostało zachowane. Chciałam umieścić ten utwór na moim krążku, bo kojarzy mi się z moim dzieciństwem. Często śpiewałam go wspólnie z mamą i już wtedy myślałam o tym jak wspaniale by było, gdybym nagrała kiedyś płytę i umieściła na niej tę właśnie piosenkę. Moje marzenie się spełniło.

Ta piosenka została też nagrana i wydana w 1995 r. na longplayu "Journey Into The Moon" celtyckiego projektu Iona?

Nie - to jest inaczej. Byłam w studiu z grupą Iona i oni popełnili zupełnie inne nagranie. Wykorzystali zupełnie inną muzykę do identycznych słów.

Czyli są to dwa dokładnie różne utwory?

Dokładnie tak. Znasz wokalistkę Iony?

Słyszałem ich jedno lub dwa nagrania.

Obie wersje różnią się od siebie diametralnie. Iona nie mówi po celtycku więc pomagałam jej ucząc wymowy poszczególnych słów i całych zdań. Zagrałam także gościnnie na harfie na potrzeby tego albumu.

Rozumiem. O.K. Odejdźmy teraz od ostatnich Pani szczegółowych dokonań. Proszę powiedzieć - gdzie znajduje Pani inspiracje do tematów swoich piosenek. Czy są jakieś specjalne miejsca w których szuka Pani natchnienia.


Lubię czytać. W danym momencie mogę mieć otwarte nawet 6-8 książek. To nie są jakieś ciężkie pozycje trudne do przeczytania. Zawsze jest to coś co mnie wciąga - np. o historii Irlandii albo o jej kulturze. Wybieram takie książki, których tematyka odpowiada moim zainteresowaniom. Jest też takie miasto - Donegal - skąd pochodzę. To wygląda tak - mieszkam w Dublinie, a Donegal jest w płn.-zach. części Irlandii (w tym momencie Maire pokazała swoją prawą dłoń, która miała odwzorowywać kształt Irlandii i wskazała czubek jednego ze swoich palców mówiąc - na mapie to byłoby mniej więcej tutaj). Miasteczko położone jest nad morzem, które wrzyna się w górski krajobraz przecięty kilkoma dolinami. Z morzem oczywiście kojarzą się klify, plaże i urokliwe zatoczki. To jest przepiękne miejsce. Uwielbiam jeździć do Donegal. Moi rodzice mieszkają wciąż w tym mieście. Odwiedzam ich bardzo często. I opowiem Ci taką historię - kiedy kończyłam pracę nad swoim albumem lub albumem grupy Clannad robiłam sobie zawsze taką próbę generalną. Jechałam do rodzinnego Donegal i w drodze - mniej więcej 30-40 minut od celu podróży - włączałam nowonagrany materiał i wsłuchiwałam się w jego brzmienie. To był taki rodzaj testu na zawartość płyty. I wtedy właśnie najczęściej czułam to zespolenie melodii, tekstu i miejsca. Niektórzy pytają mnie "Skąd pochodzi Twoje brzmienie. Jakie są jego korzenie". Odpowiadam wtedy "Te dźwięki wiążą się z przebywaniem w Donegal. Z czuciem tej atmosfery, z oddziaływaniem tradycji rodzinnych" - i dodaję - "Najlepiej samemu to sprawdzić i wszystko stanie się jasne". Okazuje się, że kiedy ktoś korzysta z mojej rady i spotyka mnie po powrocie z Donegal, mówi mi "Miałaś rację, to miasto coś w sobie ma i to coś słychać też w Twojej muzyce". Donegal to takie przyziemne miejsce. Tam czujesz ziemię, jej zapach, czujesz jak pulsuje życiem. Bardzo lubię jej klimat. Ale mam też studio w domu w Dublinie. I kiedy mam natchnienie, korzystam z jego możliwości. To doskonałe i wygodne rozwiązanie, bo w każdej chwili mogę do niego wejść i zarejestrować te dźwięki, te pomysły, które akurat chodzą mi po głowie, a potem do nich wrócić, przypomnieć je sobie, połączyć z innymi. Uwielbiam tego typu muzyczne konstruowanie utworów. To tak jak w malarstwie. Porównując piosenkę do obrazu - i tu i tam bazę stanowią różne kolory, które dopiero odpowiednio połączone tworzą harmonię wyrazu. To ja decyduję jakie barwy z muzycznej palety zastosować na danej pięciolinii. To taka swego rodzaju praca wizualna. Kiedy słuchasz piosenki w stylu zwrotka-refren-zwrotka-refren zawsze pojawiają się jakieś skojarzenia wzrokowe. Działa nasza wyobraźnia.

Znowu pozwolę sobie powrócić do przykładu krzyżówki. Pewne słowa się ze sobą łączą. Pewne definicje mają wspólny mianownik. W miarę rozwoju sytuacji, poprzez dopisywanie nowych wyrazów tworzy się pewien obraz całości.

No widzę, że trafiłam na pasjonata krzyżówek. Pamiętaj, że ja też się do nich zaliczam.

Zostawmy teraz pracę na boku i zajmijmy się czasem wolnym. Kiedy nie musi Pani myśleć o muzyce, o koncertach, o graniu - jak spędza Pani wolne chwile. Już poznaliśmy Pani zainteresowania związane z czytaniem książek i rozwiązywaniem krzyżówek. Czy o czymś jeszcze mogą się dowiedzieć nasi czytelnicy?

Oczywiście uwielbiam przebywanie z rodziną. Robię to tak często jak tylko mogę. Wspólnie uwielbiamy kempingowanie. Czy obozujecie Państwo w rodzinnym kraju czy też za granicą? Nigdy nie wyjeżdżamy razem zbyt daleko. Wiadomo - trudno znaleźć na to tyle wolnego czasu gdy pracuje się w domu. Ale nawet kiedy wypada nam jakaś przerwa, kilka wolnych weekendowych dni, wrzucamy namiot do bagażnika samochodu i jedziemy gdzie nas oczy poniosą. Nie ma wtedy dla nas znaczenia czy pada, czy może żar leje się z nieba. Znajdujemy jakieś sympatyczne miejsce i zaczynamy zwyczajnie wypoczywać. Wyobraź sobie - jest noc, na niebie świecą gwiazdy, grasz sobie w Scrabble, sączysz przepyszne wino, dzieci smacznie śpią w swoich śpiworach. Cóż za romantyczna scena... Lubię pływać, grać w tenisa. Czyli nie stronię od sportu. Ale podobnie jak z wyjazdami. Uprawiam sport gdy mam na to czas.

Ponieważ wspomniała Pani o zainteresowaniach historią. Puśćmy wodze fantazji. Czy chciałaby Pani podróżować w czasie i na własne oczy zobaczyć sceny opisywane w przeczytanych książkach lub obejrzanych filmach?


Trudne pytanie. Kiedy studiuję książki historyczne, dostrzegam fakt, że zamierzchłe czasy były bardzo ciężkie. Oczywiście niektórym żyło się doskonale. Ale myślę, że gdybym ja żyła w tamtych czasach, nie zaliczałabym się do nich. Patrząc z perspektywy widzę jak twardym trzeba było być, aby przetrwać. I nie myślę tylko o Irlandii. Rodziny były rozdzielane z powodu emigracji - za chlebem, za pracą, za lepszym życiem. Wszędzie miały miejsce jakieś drobne wojny, lokalne potyczki. Nie wspominając już o I i II Wojnie Światowej. Może było i więcej wolności, jeżeli chodzi np. o kontakt z przyrodą, ale w miarę upływu lat i tu pojawiały się ograniczenia. Sumując - zdecydowanie wolę mieszkać w dzisiejszych czasach. Uważam że fascynujące jest śledzenie tego, co się dzieje aktualnie na świecie. Ale ważne jest to, aby nie zatracić swojego człowieczeństwa. Wszystko zmienia się tak szybko. Silna władza poparta pieniędzmi próbuje zdominować świat. Trzeba ostrożnie podchodzić do tych zagadnień, aby nie stracić własnego ja, aby nie przestawać pomagać innym, o innych myśleć i pamiętać. Często słyszy się słowa "ja, dla mnie, tylko ze mną". A nie tak powinno być. Gdzie miejsce dla innych. Tego typu spojrzenie na świat prowadzi do destrukcji. Nawet kiedy mamy do czynienia z tragedią - ma ona nie tylko swoje złe strony. Dzięki niej ludzie na nowo odnajdują w sobie sens życia, sens kontaktu z innymi, bycia potrzebnym i bycia pokornym.

Ponieważ czasu coraz mniej, a na mojej liście jeszcze sporo pytań, cieszę się, że na część z nich znalazłem odpowiedź podczas dzisiejszej konferencji prasowej. Np. w kwestii dotyczącej współpracy z Bono czy Michaelem McDonaldem. Może powróćmy do piosenki "Don't Give Up", którą po raz pierwszy nagrał duet Peter Gabriel & Kate Bush. Pani i Michael wykonali zatem cover tego utworu?

To było tak. Chcieliśmy nagrać ten wspaniały utwór, ale zdecydowanie odrzuciliśmy opcję, że zaśpiewamy to w identyczny sposób jak zrobiła to wspomniana para. Już samo odwrócenie ról zmieniło tę piosenkę. To tak fantastyczne nagranie, że z przyjemnością je zaśpiewałam. W sumie nie mam w swoim dorobku zbyt wielu utworów z repertuaru innych. Jest piosenka Joni Mitchel "Big Yellow Taxi", drugą jest utwór "Both Sides Now" nagrane z Paulem Youngiem do filmu "Switch" z 1991 r. w reżyserii Blake'a Edwardsa z Ellen Barkin i Perry Kingiem. Kolejną grupę utworów, które wiążą się właśnie z "Don't Give Up" są piosenki wykonywane w duetach. Lubię nagrywać z różnymi ludźmi. Niekoniecznie na własne wydawnictwa płytowe, ale właśnie na ich produkcje fonograficzne. To dla mnie przyjemność spotkać się w jednym studiu np. z Robertem Plantem czy Brucem Hornsbym. Bo nigdy nie spodziewałam się wcześniej, że coś z nimi nagram.

I na koniec zostawiłem sobie pytanie dotyczące Pani książki "On The Other Side oF The Rainbow".

Zaskoczyłeś mnie. Wiesz o mnie wszystko. Jestem pod wrażeniem.

Mam jeszcze niespodziankę związaną z tą książką. Proszę spojrzeć na tę reprodukcję (w tym momencie pokazuję kopię okładki wspomnianej książki).

Skąd to masz - pewnie z internetu ... ?

Dokładnie tak

To zdjęcie zrobił mój mąż. Wspólnie pisaliśmy tę książkę. Czyli można powiedzieć, że autorami są Maire Brenna i Tim Jarvis.

Czy może Pani powiedzieć coś więcej o tej książce ?

Jak wspomniałam Tim jest fotografem. Spotkałam go gdy pewien angielski dziennikarz z "New Musical Express" przeprowadzał ze mną wywiad. Było to w Donegal. Wywiad dotyczył grupy Clannad. I to była miłość od pierwszego wejrzenia. Chociaż wtedy nie uświadomiliśmy sobie jeszcze tego. On wrócił do domu, ale potem dostałam od niego list, potem drugi, trzeci i tak się zaczęło. Pobraliśmy się trzy lata później i mamy dwójkę dzieci. Wspólnie dzielimy dom i pracę w studiu. On też jest umuzykalniony, więc czasami śpiewamy i gramy wspólnie. Tak jak wspomniałam, książkę też pisaliśmy razem i to była cudowna praca. Tim postanowił wykorzystać jedno ze swoich zdjęć i umieścić je na okładce książki. Ta książka nie powstawała łatwo. I to nie był wcale mój zamysł. To wydawca z Londynu zwrócił się do mnie z takim pomysłem. Moja pierwsza reakcja była negatywna. Nie chciałam pisać historii swego życia. Wiele się w nim działo. Uważałam, że nie wszyscy muszą poznać moje wspomnienia. Ale po rozmowie z mężem doszliśmy do wniosku, że to jednak może być dobry pomysł. Że mogę opisać w nim np. moją pracę w grupie Clannad, spotkanie z Bono, mogę napisać jak powstawała ścieżka dźwiękowa do filmu "Robin Hood". Jakie mieliśmy przygody podczas koncertów. W książce chcę opisać to co zrobiłam, ale także i to czego żałuję. To jest typowa książka autobiograficzna o moim życiu, o tym co czyni mnie szczęśliwą, a co smuci czy też zatrważa. Wciąż jednak podkreślam, że trudno było mi się zdecydować na podjęcie tego literackiego wyzwania. Jestem bardzo wymagającą od siebie pisarką.

Kto wie - być może książka ujrzy też światło dzienne w Polsce

(Śmiech) Kto wie. Myślę, że jak już ją napisałam, to teraz nie mogę jej przed wszystkimi schować. Może znasz kogoś, kto mógłby popracować nad Polską wersją tej książki? Zastanowię się nad tym. Czas dobiega końca, zatem życzę udanego występu dzisiaj w Sopocie, jutro we Włoszech na XV Światowych Dniach Młodzieży i na kolejnych scenach. Mam nadzieję, że powróci Pani do Polski z serią swoich koncertów i wykona Pani na każdym z nich kilka razy więcej piosenek niż dzisiaj wieczorem. Przyjazd na ten festiwal to możliwość poznania polskiej publiczności. Rozmawiałam już z odpowiednimi osobami i wspólnie jesteśmy zainteresowani powrotem z większą i dłuższą trasą koncertową.



Drobny fragment powyższego wywiadu ukazał się w "Fan-Magazynie" (numer z października 2000 r.)

Wywiad przeprowadził:
Jacek Górski