Athlea's World - Witaj na mojej stronie 
   Robin Hood odsłania kaptur

    Nowa Fantastyka


Robin Hood odsłania kaptur

Nowa Fantastyka 

Kiedy na początku lat osiemdziesiątych scenarzysta Richard Carpenter i producent Paul Knight namówili szefów brytyjskiej telewizji na sfinansowanie serialu o Robin Hoodzie, pomysł wydawał się co najmniej kontrowersyjny. Ponieważ ta wywodząca się ze średniowiecznych ballad postać banity z Sherwood wydawała się całkowicie zbanalizowana przez XX-wieczną popkulturę.

W świadomości masowego odbiorcy Robin Hood zajął miejsce w szeregu infantylnych popkulturowych bohaterów, gdzieś między Supermanem a Myszką Miki. Wykorzystywano go już do różnorakich i często absurdalnych celów. Na przykład w krajach bloku wschodniego przede wszystkim zwracano uwagę na polityczny wymiar jego działań i mianowano go obrońcą uciskanej klasy pracującej. Doszło do tego, że filmowcy, aby jakoś obejść banał tej opowieści, uciekali się do ironii, albo zwykłego szyderstwa. Tę pierwszą wykorzystał Richard Lester w „Powrocie Robin Hooda”, gdzie legendarny rozbójnik został pokazany jako starzejący się mężczyzna, który niechętnie, pod przymusem otoczenia i własnego mitu, kolejny raz podejmuje walkę z odwiecznym przeciwnikiem – szeryfem z Nottingham. Również Terry Gilliam zadrwił z postaci Robin Hooda i w swoich „Bandytach czasu” przedstawił go jako kompletnego idiotę.

Nowy Robin Hood

Mimo wielu niebezpieczeństw przedsięwzięcie zakończyło się spektakularnym sukcesem. Serial „Robin z Sherwood” bił rekordy popularności, nakręcono drugą i trzecią serię, odtwórcy głównych ról stali się ulubieńcami telewizyjnej publiczności, a sama opowieść zapanowała nad wyobraźnią milionów (głownie młodych) telewidzów. Dla pokolenia dzisiejszych dwudziestopięcio-, trzydziestolatków serial ten stał się przedmiotem uwielbienia oraz jednym z intensywniejszych doświadczeń, jakie przeżyli w dzieciństwie, bądź wczesnej młodości. A dziś – gdy na płytach DVD dostępna jest jego reedycja – możemy się przekonać, że ma on nie tylko wartość sentymentalną i mimo upływu lat wciąż budzi fascynację.

Skąd ten sukces? Twórcy filmu wzięli na warsztat opowieść rycerską, celtyckie mity oraz legendę o Robin Hoodzie i z tych elementów zbudowali coś zupełnie nowego – nowy mit. Głęboka znajomość kulturowych toposów i artystyczna wrażliwość, pozwoliły autorom uniknąć tandety, która charakteryzuje większość telewizyjnych produkcji. Akcja serialu toczy się w scenerii pełnej magii, duchów i czarów. To arena działania dziwnych, irracjonalnych sił i dawnych, celtyckich bogów. Rytm życia bohaterów wyznaczają pogańskie obrzędy odprawiane ku czci bóstw, które zostały wyklęte przez chrześcijaństwo. Sam Robin Hood przestał być tylko obrońcą ludu, a stał się mistycznym synem Herne’a – Myśliwego, czyli istotą posiadającą umiejętność obcowania ze światem nadprzyrodzonym. Realizatorzy wprowadzili do opowieści symbole pradawnej Anglii i kultury celtyckiej: srebrna strzała, okrągły stół króla Artura, miecze Waylanda (w tym Albion – miecz Robina), Herne, czy celtycki demon Cromm Cruach. Wszystko to miało sprawić, że średniowieczny rabuś ponownie znajdzie się w panteonie wielkich, mitycznych postaci kultury brytyjskiej.

Carpenter i reżyser Ian Sharp mieli świadomość konwencji, która ukonstytuowała postać Robin Hooda. Jest to szablon średniowiecznej ballady i romansu rycerskiego. Ale całkowite poddanie się regułom tej stylistyki byłoby uciążliwe, a z kolei ich drastyczne łamanie sprowadziłoby wszystko do taniej zgrywy. Aby uniknąć tej pułapki autorzy intensyfikują i modelują dramaturgiczne schematy. W serialu Anglia jest miejscem dzikim i okrutnym, spętanym tyranią władzy świeckiej i kościelnej, a ciemiężony lud – prymitywny i nieufny. Nie ma to wiele wspólnego z folderowym obrazem starej, wesołej Anglii, do której przywykliśmy w opowieściach o Robin Hoodzie. Krajem rządzi strach, bieda i potężne siły zła (uosabiane przez satanistycznego barona de Bellem i diabolicznego Gulnara), a kościelni notable są słabi, przeżarci korupcją i pożądaniem mamony. Wyczekiwany z utęsknieniem Ryszard Lwie Serce okazuje się – wbrew poprzednim wersjom opowieści – perfidnym manipulatorem. Sama leśna kompania to zbieranina wyrzutków, mocno poturbowanych przez życie, których dopiero Robin zjednoczył i zorganizował po stronie dobra. Oczywiście Mały John pozostaje dobrodusznym olbrzymem, a Szkarłatny Will jest odpowiednio porywczy i kłótliwy, ale na tle swoich poprzedników, wszystkich wesołych hultajów i dzielnych zuchów, są boleśnie prawdziwymi postaciami. To samo dotyczy Marion. Dziewczyna nie ma w sobie nic z wyniosłej i bezbronnej panienki z dobrego domu, wzdychającej miłośnie przy porannej toalecie. To towarzysz w walce i równoprawny uczestnik wszystkich potyczek. Jak zauważyła krakowska filmoznawczyni Grażyna Stachówna: Bohaterowie serialu są uderzająco współcześni. Poruszają się w mitycznej przestrzeni starej Anglii jak współczesne nastolatki w sferze młodzieżowej subkultury. Wszystko może się wydarzyć, świat jest wrogi, liczymy tylko na siebie, naszą grupową przyjaźń i wzajemne zaufanie. Tylko to nam zostało, bez nich zginiemy. Stąd tak często powracający motyw koła, okręgu, symbolu jedności i pełni. Bohaterowie siadają w kręgu by wychylić czarę ku czci Herne’a (to wtedy pada kultowa formuła: Chroń nas, Hernie ) i przypieczętować swoje duchowe braterstwo. Równie ważny jest krąg Ryannona (scenograficznie wzorowany na Stonehenge), w którym często kulminują się zapętlone wątki i wprowadzają do opowieści ład i harmonię.


Współczesny mit

Opowieść mityczna nie może się obyć bez postaci herosa oraz motywu podróży i zadań, z którymi bohater musi sobie poradzić, aby osiągnąć nadprzyrodzony status. Joseph Campbell w książce „Bohater o tysiącu twarzy” łączy charakterystyczny dla wielu mitów, baśni i legend motyw podróży z rytuałami inicjacyjnymi i spontanicznymi, duchowymi potrzebami człowieka. W niejasny i podświadomy sposób mitologiczne symbole dotykają najczulszych emocjonalnych strun. Campbell opisuje mitologicznego bohatera jako tego, który potrafi pokonać swoje osobiste oraz historyczne ograniczenia. Heros zmarł jako człowiek swej epoki, ale jako człowiek wiecznie żywy – doskonały, niekonkretny, uniwersalny – właśnie się odrodził. W serialu Robin z Locksley, przybrany syn młynarza namaszczony przez Herne’a – Myśliwego i obdarowany przez niego legendarnym Albionem, staje się Robin Hoodem – herosem, półbogiem, istotą wyzwoloną z mentalności i duchowości swego czasu i stanu. Campbell w swojej analizie wyróżnia postać magicznego pomocnika, kogoś, kto udziela bohaterowi wsparcia w sytuacjach kryzysowych. W serialu taką rolę pełni oczywiście Herne – Pan Drzew. Dla Robina jest on oczywiście kimś takim jak Gandalf dla Froda, czy Wergiliusz dla Dantego w „Boskiej komedii”. Wokół campbellowskiego wzorca mitologicznej wyprawy bohatera zbudowanych jest przynajmniej kilka odcinków „Robina z Sherwood”, a przede wszystkim pierwszy „Robin Hood i czarownik”. Campbell pisze: Mitologiczny bohater (...) zostaje zwabiony lub przeniesiony na próg, za którym czeka go przygoda (...) Spotyka tam widmową postać, która strzeże przejścia. W filmie ową postacią jest Herne, na którego Robin natyka się po ucieczce z Nottingham. Przeszedłszy przez próg, wędruje przez świat, który zaludniają nieznane, ale dziwnie znajome siły, z których część ogromnie go przeraża (próby), część zaś udziela mu magicznej pomocy – opisuje dalszą część wyprawy Campbell. W serialu przerażające siły uosabia złowrogi baron de Bellem, a magicznej pomocy udzielają Robinowi leśni kompani – Szkarłatny Will, Mały John czy Nazir. Campbell tak przedstawia kulminacyjny punkt wyprawy: Kiedy bohater osiąga nadir tego mitologicznego koła, poddany zostaje ostatecznej, ciężkiej próbie i otrzymuje za to nagrodę. Zwycięstwo to może zostać przedstawione jako związek seksualny bohatera (...) bądź jego uświęcenie. W istocie rzeczy jest to poszerzenie świadomości, a z tym również istnienia. Ostateczną próbą dla Robina jest konfrontacja z de Bellemem, związek seksualny to oczywiście ślub z Marion, natomiast uświęcenie to ostateczne przyjęcie godności Człowieka w Kapturze. Aby w pełni zrozumieć mitologiczny wymiar tej opowieści należy się bliżej przyjrzeć postaci Herne’a. Pan Drzew należy do panteonu celtyckich bóstw i jest alegorią sił przyrody, ale warto również zwrócić uwagę na ciekawszą, choć mniej oczywistą interpretację postaci Herne’a. W „Mitologii Wysp Brytyjskich” John i Caitlin Matthews piszą: Herne dowodzi Dzikimi Zastępami i wiedzie umarłych w pozaziemskie krainy. Takie odczytanie znakomicie koresponduje z takim obrazem Robina, jaki jest nakreślony w serialu. Jak zauważa przywoływana już Grażyna Stachówna: W telewizyjnej baśni związanie Robina z mitem dało mu status herosa, wybranego do pełnienia specjalnych zadań i skazanego na klęskę, na odejście wraz z magiczną siłą, która z tej kultury wyrosła i wraz z nią zniknęła. Telewizyjny Robin Hood jest młodzieńcem o chmurnej urodzie i melancholijnym usposobieniu, jakby przeczuwał grożącą mu klęskę – syn Herne’a musi przegrać. Rzeczywiście Robin z Locksley ginie (choć czy na pewno? On odszedł – mówi Szkarłatny Will), ale na jego miejsce przychodzi Robert z Huntington, fizycznie odmienny, ale duchowo i mentalnie bardzo podobny. W ten sposób Człowiek w Kapturze stał się symbolem oporu i duchowej walki. Mitem, który jest wciąż przeżywany i opowiadany.

Podobnie jak w przypadku innych produkcji filmowych i telewizyjnych, które awansowały do roli współczesnego mitu, większość odtwórców ról w serialu „Robin z Sherwood” nie zrobiło wielkiej kariery. Wyjątkiem był tu Ray Winstone (Szkarłatny Will), ale i on musiał przeżyć 10 lat aktorskiego czyśćca tułając się po planach tandetnych seriali i filmów klasy C. Reszta przepadła jak kamień (czy też strzała) w wodę. Widzowie nie chcieli oglądać swoich ulubieńców w innych rolach. Michael Praed, Judi Trott czy Nicholas Grace na zawsze pozostali Robinem, Marion czy szeryfem de Renault z zamku Nottingham.

Łukasz Żurek


 

Biografie

Galerie

Inne

RELIGIA CELTÓW

Najstarsze wierzenia o charakterze chtonicznym, żeńskim, symbolizujące płodność, urodzajność i bogactwo a jednocześnie siły niszczące, śmierć i nędzę. Możliwe, że aspekt unicestwienia zawarty w wierzeniach matriarchalnych jest powodem często okrutnych i krwawych obrzędów. Kalendarz obchodów świąt oparty był na cyklu księżyca, który miał rangę najważniejszego ciała niebieskiego. Wysoka pozycja kobiet w kulturze celtyckiej jest związana nie tylko z kultem płodności. W tradycji celtyckiej kobieta uosabiała prastare bóstwa kobiecie mające władze nad światem i mężczyzną. W starych legendach władza i pierwiastek kobiecy były spójne. Matrony (matres, matrone, celt. mathair) - przedstawiane jako 3 siedzące postacie dojrzałych kobiet, karmiących niemowlęta lub trzymające rogi obfitości bądź kosze z owocami. Epona (znana w Galii) była boginią urodzaju oraz świata zmarłych, przedstawiano ją na koniu lub w pozycji siedzącej z atrybutami: rogiem obfitości, koszem owoców i kluczem. Kult wody - głównie rzek i źródeł (zwłaszcza gorących), łączący kult uzdrawiania, zapładniania. Rzeki identyfikowane w postaci bóstw żeńskich i męskich, źródła niekiedy w postaci par bóstw. Nie do końca wyjaśniony jest totemizm przewijający się w najstarszych wierzeniach celtyckich. Relikty tego kultu są widoczne przedstawieniach figuralnych odnalezionych w sanktuariach. Wśród pojawiających się zwierząt najczęściej odkryto wyobrażenia zwierząt (lub ich pojedyncze figurki ) takich jak: koń, jeleń, dzik i niedźwiedź. Rolę totemów pełniły też rośliny a zwłaszcza drzewa: dąb, cis i jabłoń. Z najstarszymi kultami związane są krwawe ofiary składane z ludzi i zwierząt. Z tymi obrzędami związane było picie krwi, ceremonialne ludożerstwo. Specyficznym zwyczajem celtyckim był "kult obciętych głów". Najprawdopodobniej w epoce brązu narodziły się bóstwa solarne (zmiana wiązana jest czasowo z przemianami zachodzących w obrzędach pogrzebowych). Bóstwa solarne związane były z pierwiastkiem męskim. Najprawdopodobniej początkowo każde plemię miało swojego boga, który często występował w towarzystwie bóstwa żeńskiego. Niektórzy z nich zyskali większa sławę. Możliwe, że występowali pod różnymi imionami. Stare, chtoniczne wierzenia, nadal miały swój udział w obrzędach związanych z kultem solarnym. Nasza wiedza na temat mitologii celtyckiej związana jest z późniejszym okresem występowania bóstw solarnych i w najszerszym zakresie dotyczy tradycji iryjskich. Obrzędowość celtycka związana jest przede wszystkim z przełomowymi chwilami roku: przesileniami letnim i zimowym oraz wiosennym i jesiennym zrównaniem dnia z nocą. Święta bardziej lub mniej wiązały się z kultem przodków (Celtowie wierzyli w nieśmiertelność i wędrówkę dusz). Wierzenia schyłkowe – wraz z postępującą romanizacją do panteonu bóstw celtyckich zostały wprowadzone bóstwa rzymskie i mistyczne wierzenia bliskowschodnie, południowej Galii kult egipskiej Izydy, także kult małoazjatyckiej Kybele i kult irańskiego boga Mitry (mitraizm).

ŹRÓDŁO WIKIPEDIA